Roadside Scenes
… rzeczywistości jest to sprawa energii. Energi przepływającej pomiędzy „nami”. Fenomen fotografii to energia światła odbitego od „przedmiotu” i padającego „na fotografa” – jednostkę ludzka, żyjacą, z punktu widzenia kosmosu, ułamek sekundy i wrażliwą na otaczający ją świat. Fotografie na tej wystawie sa fotochemiczną, estetyczą odpowiedzią na owe „uderzenie” rzeczywistości. Puste budynki, rozpadajace się stodoły folwarczne, dowodzące istnienia innego czasu. Wyschniete, opuszczone przez liście zeszłej jesieni, konary drzewa, które jak teatralna scenografia zasłaniają ścianę starego budynku. Postrzeganie rzeczywistości „z boku” – w ułamku sekundy – przeznaczenie fotografii. Istotny staje się OBRAZ. Autentyczny, egzystujący niezależnie od momentu jego ujawnienia. Jakgy nie pamiętając, że powód jego powstania dotyczył konkretnego miejsca i czasu. Jakby obiektywnie istniejąca rzeczywistość była nieistotna. Nie trwała wiecznie. Fotografie nie wydają się zatrzymywać obiektów „ku wieczności”. Nie biorą ich „na własność”. Pozwalają przepływać ich istnieniu swobodnie miedzy postrzeganiem a rejestracją. Fotografia wydaje się pozostawiać je na swoich miejscach, jak gdyby mogły spokojnie umrzeć w swoim własnym „rzeczywistym” świecie, bez pozostawiania po sobie śladu. I to, być może, czyni te fotografie wyjątkowymi… Wszak zobaczyć nie zawsze oznacza zatrzymać….
Wojciech Zawadzki
To rozpadające się stare magazyny, zapomniana przez ludzi kapliczka ukryta gdzieś w lesie. Ale też niszczejąca, liszajowata uliczka, dziś i teraz gdzieś w polskim miasteczku. Fotografie puste, rejestrujące rzeczywistość, która za chwilę odejdzie, zniknie z powierzchni ziemi wymieciona z niej nowoczesną architekturą. Nikt tym światem już się nie przejmuje, nie warto, przecież nie ma nic fascynującego w obserwowaniu śmietnika. Sceny przydrożne Marcina Seweryna Andrzejewskiego są fotografiami śmietnika cywilizacji. Konsekwentną dokumentacją tego, co stare niepotrzebne, zapomniane, zniszczone a mimo wszystko piękne.
Ale i tak najważniejszy jest obraz. To, co zostało utrwalone, nagle nabrało innego sensu, innego znaczenia. Tak się bowiem dzieje, że nawet najbardziej banalny obiekt, zwykły kamień, waląca się ściana domu dostrzeżona i sfotografowana przestaje być anonimowa. Staje się czymś jedynym, wybranym. Dokonuje się proces artystycznej sakaralizacji obiektów banalnych. Rzeczywistość, której za chwilę już nie będzie została zatrzymana na zawsze. Fotografia w pewien sposób przenosi sfotografowany obiekt w inny wymiar, wymiar uniwersum. Teraz już walące się ściany, samotne kapliczki mogą sobie odejść w niebyt, zapomnienie, nieistnienie. Wszak owe obiekty będą istnieć – innym życiem i w innej przestrzeni. Ale będą.
2004 – Groningen, Light Zone,
2004 – Wrocław, Galeria ARP
lipiec – sierpień 2003 – Galeria Korytarz, Jelenia Góra
czerwiec 2002 – Galeria Browar, Ostrowiec Świętokrzyski